wtorek, 7 czerwca 2011

Dygresja o piosence, która niesie śmierć

Daj mi tę jedną niedzielę, ostatnią niedzielę a potem niech wali się świat… - śpiewali przed wojną nieszczęśni kochankowie, a potem dopijali kieliszek wódki i strzelali sobie w łeb. Śmiertelna „Ta ostania niedziela” znana z wykonania Mietka Foga, a potem przypomniana między innymi przez zespoły Cała Góra Barwinków oraz Quo Vadis pozostaje w cieniu swojej węgierskiej siostry, która podbiła świat.

W 1933 roku w Paryżu węgierski kompozytor Rezsô Seress napisał piosenkę „Ponura Niedziela.” Powstała ona krótko po tym jak kompozytora zostawiła narzeczona. Oryginalne słowa piosenki szybko zostały zastąpione tekstem poety László Jávora, a sama piosenka zyskała rozgłos za sprawą fali nagłych zgonów. Odnotowano łącznie 100 przypadków samobójstw, które w jakiś sposób wiązano z piosenką. Desperaci np.słuchali jej krótko przed śmiercią lub wspominali jej słowa w listach pożegnalnych. Śmiercionośna sława piosenki sprawiała, że niektórzy muzycy odmawiali jej grania, podobnie część stacji radiowych.

Wśród ofiar „Ponurej Niedzieli”, którą zaczęto nazywać piosenką samobójców znalazła się między innymi dziewczyna, która zerwała z Seressem, i sam Seress, który w 1968 wyskoczył z balkonu.

Ponura Niedziela pojawiła się w Stanach Zjednoczonych w 1936 roku, gdzie okrzyknięto ją mianem The Hungarian Suicide Song. Była ona wykonywana w różnych interpretacjach, jednak prawdziwy rozgłos nadało jej wykonanie Billy Holiday w tłumaczeniu Sam M. Lewisa. Stało się ono podstawą do późniejszych interpretacji.

Ponura niedziela w oryginalnym brzmieniu pojawiła się w filmie Gloomy Sunday - Ein Lied von Liebe und Tod z 1999 r. (Gloomy Sunday - piosenka miłości i śmierci). W filmie znajdziemy, moim zdaniem, jedną z najlepszych interpretacji wersji amerykańskiej w wykonaniu  Heather Nova oraz rewelacyjną, oryginalną, węgierską wersję.



Scena z filmu Glomy Sunday - Ein Lied von Liebe und Tod

Na uwagę zasługuje również instrumentalna wersja piosenki w wykonaniu Budapeszt Koncert Orchestra oraz aranżacja, która pojawiła się w filmie Lista Schindlera.

 
                        Budapeszt Koncert Orchestra                                            Lista Schindlera              

Co zaś do śmiertelności piosenki i ewentualnych skutków jej słuchania, to nie ulegajcie romantycznym nastojom i miejcie w pamięci słowa pewnego jednonogiego starca, który powtarzał: „zawsze gdy wisielca chowają, to diabli biją w dzwony jak skurwysyn.”

5 komentarzy:

  1. Strach się bać. A tak serio, to najbardziej podoba mi się wersja węgierska

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją na kompie i słucham regularnie i jakoś żyję ;) Tylko nigdzie nie mogę znaleźć soundtracka do tego filmu.

    Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie skąd można zdobyć całą płytę proszony jest o kontakt.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://allegro.pl/muzyka-filmowa-gloomy-sunday-cd-i1630810716.html - otóż i ona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, kimkolwiek jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma za co, Kubo :)

    OdpowiedzUsuń