piątek, 23 września 2011

Komplikacje

Ludzie lubią sobie komplikować życie. Trochę jak w grze komputerowej. Nie ma nic podniecającego w przechodzeniu leveli w trybie easy, cały smaczek jest w pokonaniu rozgrywki w trybie hard. Hardcorowe podejście do swojego realnego życia przydarza się każdemu zwłaszcza po wychlapaniu paru głębszych.

Wtedy roztacza się feeria możliwości, które na trzeźwo bywają nierealne do wykonania, a po alkoholu przychodzą z łatwością. Ale tylko w świadomości napitego. W praktyce przedawkowanie alkoholu powoduje, że najprostsze czynności stają się najtrudniejsze.

Pamiętam upokarzające chwile w jednej ze znanych sieciówek żywieniowych, kiedy łapiąc równowagę i kolebiąc się do przodu i do tyłu zamawiałem bułkę z mięsem i serem próbując wyartykułować, co ja chcę. Nie zawsze udawało się za pierwszym razem powiedzieć - dwa czisburgery poproszę - więc dublowałem swoją kwestię, wiedząc, że z każdą powtórką będzie coraz gorzej. Raz upodliłem się do tego stopnia, że tylko wskazałem palcem, co chcę zamówić, próbując przy tym udawać obcokrajowca, żeby wstyd był mniejszy. Co wychodziło mi iście po chińsku, czyli ni-hu-ja. Na szczęście wyrozumiałość pani w kasie była tak ogromna, że przyjęła zamówienie i obdarzyła mnie uśmiechem, który zdradzał tyleż sympatii, co pobłażliwości wobec zapitego smarkacza.

Inni mają mniej szczęścia. Pamiętam, jak wędrując z rowerem po górach dotarłem do sklepiku, którego pilnowali lokalni pijaczkowie. Rozmawiali kwieciście, rzucając siarczystymi bluzgami z domieszką łemkowskiego języka i pijąc najtańsze napitki. Po którejś kolejce, wysłali do sklepu najmniej pijanego, aby uzupełnił trunki. Chłop miał z 180 cm wzrostu i ważył z dobre 90 kg. Wstał, otarł gębę i ruszył z impetem do sklepu. Nagle jeb! Zamiast trafić w światło drzwi chłopina wyrąbała w ościeżnice, aż sklep zatrząsł się w powałach. Chłop stanął, zrobił krok wstecz i ryknął na cała okolicę - Chuj parobek kurwa jego dziwka była! Kompania podsklepowych braci ryknęła rubasznym śmiechem.

Po alkoholu nie tylko pojawiają się problemy z łapaniem ostrości widzenia, ale także z obsługą urządzeń na ogół pomocnych człowiekowi. Przed kilkoma dniami dwaj zalani kumple modlili się do bankomatu, prosząc i grożąc maszynie. - Chuju oddaj kartę, mówię ci chuju! Oddaj kartę! – powtarzał jak litanię jeden. A drugi wtórował mu nieśmiało – kurwa, no.

Nie tylko pijaki lubią sobie komplikować życie. Podobnie mają ludzie, którzy jak ognia boją się przyznać do błędu. Pamiętam jak burmistrz Jasła zrobiła promocję miastu na cały świat ogłaszając, że rośnie u nas dąb Hitlera, którego należy wyciąć, bo to pamiątka po człowieku, który tyle zła wyrządził.

Kiedy na sesji miejskiej radni atakowali panią burmistrz, ta nie przyznawała się do głupoty jaką walnęła i brnęła przytaczając przykłady zbrodniczych występków Hitlera. Bo zburzył Jasło, bo wymordował miliony ludzi, wyliczała pani burmistrz. Aż nagle wywaliła na forum, bo Hitler był najgorszym z hitlerowców.

Szczerze to nie wiem, czy gorsze jest robienie z siebie debila po pijanemu, czy na trzeźwo. Jeśli o mnie chodzi, to po jednym i drugim kac moralny trzyma mnie długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz