Gdy policjant ma ochotę się przypieprzyć, nic go nie powstrzyma, zrobi to. Siła wyższa kieruje działaniami niejednego „krawężnika” sfrustrowanego kiepskim dniem lub nadgorliwca chcącego się wykazać. Wynika ona (ta siła) z powierzonej władzy do zaprowadzania społecznego ładu i porządku. Z czego policjanci korzystają często, lecz na ogół wobec osób, które lekko zgrzeszyły. Skazani na udrękę ze strony upierdliwych stróżów prawa są z racji swego istnienia drobni pijaczkowie i małolaty. Takich „krawężniki” połykają jak przekąski w barach orientalnych.
Wystarczy, że pijaczyna spokojnie usiądzie na ławce w parku, a już wzbudza uwagę przejeżdżającego patrolu. Wiele razy byłem świadkiem, gdy przychodził taki pan piękny posterunkowy z kolegą, w nowiutkim mundurze, w wypastowanych butach i zaczynał ustawiać spokojną, zapitą mordę do pionu - prowokując, by ten obruszył się na Pana - Władzę. O co było nie trudno, bo niejeden skacowany pijaczek lubił powiedzieć, co myśli. I wtedy, na dzień dobry nieszczęśnik dostawał mandat za palenie w miejscu publicznym, potem za picie, bo wielu z nich miało bełta ze sobą. Sprawa kończyła się na ogół po 20 minutach onanizacją „krawężnika”, któremu dokopanie pijakowi sprawiło przyjemność. A tamtemu, mimo że miał to daleko w dupie, bo i tak mandatów nie płacił, to jednak niesmak pozostawał, bo całe popołudnie miał spieprzone.
Lepszy ubaw aniołowie stróżowie mają z dzieciakami; łapią gówniarzy w miejscach ustronnych, w których małolaty próbują zażywać uciech dorosłego życia. Straszą ich rodzicami i mandatami i na ogół większość wymięka. Czasem zdarzy się jednak jakiś odważny, który myśli, że coś zwojuje, jednak biedak w momencie otwarcia ust jest w czarnej dupie, bo jest nieletni. Często oglądam scenki, jak podjeżdża kalabryna pod szpital, z suki wysiadają ładnie ubrane nastoletni i w karnym rządku maszerują na badanie krwi, a których potem rodzice z komendy będą odbierać.
Młodzi dorośli też mają przewalone. Kumpel z grupką swoich znajomych kurzył fajki na winklu, gdy zjawił się mityczny posterunkowy Brożyna (upierdliwy mundurowy, który widząc was wie, że macie przejebane) - Panowie wyrzućcie papierosy i podejdźcie – zaczął policjant. Chłopaki cisnęli świeżo zapalone fajki i powędrowali do policjanta. Kumpel zaś niewzruszenie ćmił dalej. Dopalił papierosa skiepował go o rant kosza na śmieci i ruszył na spotkanie z przeznaczeniem. - Panowie mandacik za palenie i za zaśmiecanie, a dla pana – policjant zwrócił się do kumpla, z lekko wyczuwalnym żalem w głosie – mandat za palenie w miejscu publicznym.
Mimo uszczuplenia konta, kumpel wygrał, bo inteligentnie podszedł do upierdliwca. To odwrócenie konwencji daje przewagę w takich sytuacjach, pod warunkiem, że nie jest się małolatem i zapitą mordą. Znam to z autopsji. Razu pewnego siedziałem z koleżankami na ławce, śmiejąc się i gaworząc. Podjechał patrol, który nas obserwował.
- Dzień dobry, dokumenty poproszę – zaczął policjant.
- Na jakiej podstawie? – obruszyła się koleżanka.
- Czy te butelki za ławką do państwa należą? – zaczął Brożyna. Odwróciłem się, rzuciłem okiem, za nami leżały jakieś pogniecione opakowania po tanim winie. Ruszyło mnie.
- Szanowny panie sierżancie (utrafiłem w stopień, bo chłopina lekko się uśmiechnęła), czy pan uważa, iż te damy takie gówno mogłyby pić? Poza tym panie szanowny, proszę zwrócić uwagę, iż my kulturalnie czas spędzamy – dodałem. Policjant nieco zmienił front.
- Sprawdzimy, czy was rodzice nie szukają – zażartował. Koleżanki parskały śmiechem.
- O to, to, ma pan rację – ciągnąłem żart grając uwerturę ironii – niech pan sprawdza. Szczerze? To ta mi tu wygląda na taką, co z domu uciekła – dodałem śmiertelnie poważnie wskazując na kumpelę. Facet zagłębił się w sprawdzaniu dokumentów.
- O to, to, ma pan rację – ciągnąłem żart grając uwerturę ironii – niech pan sprawdza. Szczerze? To ta mi tu wygląda na taką, co z domu uciekła – dodałem śmiertelnie poważnie wskazując na kumpelę. Facet zagłębił się w sprawdzaniu dokumentów.
- Problemy z ustaleniem personaliów – rzuciłem po 10 minutach ciszy – może zadzwonię do pana rzecznika, on nas zna, powie co my za gagatki. Komendant też by powiedział, ale on do mediów cięty… - dedukowałem. A chłopcom zaczęło się robić mało komfortowo. W końcu oddali nam dokumenty i ruszyli w siną dal.
- Dzięki chłopaki i spokojnej służby – rzuciłem szczerze na do widzenia, a do towarzyszek - i oby więcej takich groźnych przestępców jak my.
Nadgorliwość młodych policjantów bywa czasem tępiona przez starych wyjadaczy. Po meczu podwyższonego ryzyka, policja miała konwojować autobus z kibicami. Na granicy powiatów doszło do przejęcia kibiców przez miejscową policję. Jakiś mundurowy nadgorliwiec postanowił podnieść rangę wydarzeniu i włączył koguta na radiowozie. - Kto kurwa syrenę włączył?! – rzucił oficer nadzorujący operację - jak dzieci, kurwa jak dzieci – skwitował po ojcowsku.
Skuteczność w łapaniu przestępców też jest w policji na różnym poziomie. Pod moim domem na skale zbierała się grupa miłośników afrykańskich rytmów. Późnymi wieczorami tłukli w bębny, aż mi na myśl przychodziły orgiastyczne sceny z filmów o plemionach pierwotnych. Było miło, aż ktoś nie wezwał policji. Radiowóz podjechał od tyłu do koncertujących, ale towarzystwo w ostatniej chwili się zorientowało i ruszyło do ucieczki przez krzaki, zarośla i ostrężnice z bębnami w dłoniach, ku zaskoczeniu policjantów, którzy próbowali zatrzymać pędzących okrzykami – Panowie, zaczekajcie! Panowie? Proszę! Niestety, bezskutecznie.
"(...)za nami leżały jakieś pogniecione opakowania po tanim winie. Ruszyło mnie.
OdpowiedzUsuń- Szanowny panie sierżancie (utrafiłem w stopień, bo chłopina lekko się uśmiechnęła), czy pan uważa, iż te damy takie gówno mogłyby pić?"
Uważasz, że nie jestem damą? Czuję się dotknięta :P
Przytulić mogę młoda damo :P
OdpowiedzUsuńJak o przytulanie chodzi to damo, hm? :P Ładnie to tak?
OdpowiedzUsuń